W pracy z pszczołami szczególnie ważne jest zamiłowanie do nich, ale i dogłębna znajomość życia i potrzeb pszczół. Dla zdecydowanej większości pszczelarzy jest to hobby, jednak zwieńczeniem jest pozyskanie miodu. Pasieka jest też miejscem odreagowywania stresu, ucieczki od codziennych trosk. Czasem wydaje mi się, że gdy otwiera się ul i zagląda do środka, to cały wszechświat przez te kilka minut mieści się w 3-4 korpusach. Właściwie nic innego nie istnieje, liczą się tylko pszczoły. To niezwykłe uczucie. Ten charakterystyczny zapach i szum skrzydeł, olbrzymia moc drzemiąca w maleńkich owadach. Jednak, tak jak i w każdej uwielbianej dziedzinie, chce się osiągać sukcesy.

Pierwszym niezbędnym krokiem na drodze do sukcesu jest oszacowanie odpowiedniej bazy pożytkowej. Nim pierwsza rodzina zostanie osadzona w ulu na nowym miejscu, konieczna jest ewaluacja szaty roślinnej, taśmy pożytkowej. Metodę oceny pastwiska pszczelego znaleźć można w pierwszym z brzegu podręczniku. Nie jest ona skomplikowana ani szczególnie czasochłonna. Jej zastosowanie w połączeniu z uzyskanymi informacjami na temat napszczelenia okolicy pozwolą na wstępne oszacowanie ilości rodzin, które można w danej lokalizacji zainstalować. Czasem zasadne może okazać się uzupełnienie pastwiska o pożytek, który wypełni przerwę pozyskiwaniu nektaru.

Ważny jest dobór właściwego materiału hodowlanego i sprzętu. Po rozpoznaniu warunków pożytkowych można podjąć prace w kierunku doboru pszczół o odpowiedniej charakterystyce i cechach użytkowych. Jeśli pierwszy spodziewany wziątek towarowy stanowi mniszek lekarski, czy choćby rzepak, to potrzebne są owady, które do siły dochodzą możliwie jak najszybciej. Taka sytuacja dotyczy zapewne zdecydowanej większości pasiek na terenie naszego kraju. Orientacyjnie można w takim przypadku przyjąć datę 20 kwietnia. Zima w Polsce nie zawsze kończy się w tym samym czasie, więc ten moment może się opóźnić lub przyspieszyć o tydzień lub nawet dłużej. Niemniej jednak dobrze przygotowane do sezonu pszczoły, umiejętnie prowadzone, powinny bez większych problemów osiągnąć zdolność gromadzenia miodu towarowego na czas intensywnego rozkwitu uprzednio wymienionych roślin, co najczęściej przypada właśnie na trzecią dekadę kwietnia. Zupełnie innych cech oczekiwać będzie pszczelarz gospodarujący na terenach spadziowych.

Ważne jest właściwe zarządzanie czasem. Zima to wyśmienity okres na zaplanowanie czynności w sezonie. W oparciu o terminy kwitnienia roślin można rozpisać wędrówki i odwiedzić ich miejsca. Trzeba także porozumieć się z właścicielami plantacji, doprecyzować szczegóły postoju zapylaczy. Do najważniejszych należy termin przywiezienia owadów, częstotliwość przeglądów, przestrzeganie zasad korzystania z oprysków owadobójczych, jeśli nasz gospodarz jest właścicielem plantacji owadopylnej, odbiór pszczół i ewentualny koszt postoju. W polskich warunkach bowiem bardzo rzadko zdarza się, by ktoś zechciał zapłacić pszczelarzowi za zapylanie. Gromadzenie miodu to nie wszystko.

Każdy pszczelarz powinien umieć ocenić ryzyko hodowli. Zagrożenie niepowodzeniem może mieć zupełnie różne postacie. Gdy pszczelarz nastawia się na pozyskanie miodu odmianowego z roślin, które kwitną krótko, często na drodze staje pogoda. W sąsiedztwie mojej pasieki występują rozległe sady wiśniowe i duże skupiska robinii. W mijającym roku na okres kwitnienia tych roślin przypadły wielodniowe deszcze i wichury. Owady pomimo dobrego przygotowania nie miały szansy wykorzystać potencjału pastwiska pszczelego. Warto zatem zastanowić się, czy lepiej iść w kierunku pożytków intensywnych, lecz krótkotrwałych, czy może raczej tych nieodznaczających się wysoką wydajnością, lecz relatywnie pewnych i powtarzalnych. Takimi pastwiskami mogą być łany gorczycy lub coraz większe areały nasadzeń borówki amerykańskiej. Owady nie napełnią w 3 czy 4 dni nadstawek. Mają jednak pracę przez 5-6 tygodni i szansę na całkiem przyzwoity zbiór. Tu jednak czyha na nie inne zagrożenie. Intensywna gospodarka rolna idzie w parze z wykonywaniem licznych zabiegów insektycydami. Choć statystycznie coraz rzadziej, to jednak wciąż słychać o kolejnych przypadkach zatruć całych pasiek.

Trzeba dbać o bezpieczeństwo. W upalne dni pracuje się zazwyczaj bez rękawic. Gdy warunki sprzyjają, także bez kapelusza. Selekcja owadów prowadzona przez dziesięciolecia skutkuje pozyskaniem pszczół tak łagodnych, że czasem zapominamy o tym, jak bardzo niebezpieczne potrafią one się nagle stać. To jest pierwszy powód, dla którego staram się jednak nie zaniedbywać środków ostrożności. Drugi, to kumulowanie się użądleń w dłuższym okresie czasu. Jeśli w najbardziej dynamicznych okresach sezonu pracuje się po kilka godzin dziennie przy otwartych ulach, to zasadne wydaje się niwelowanie liczby użądleń. Nie można zakładać z całą pewnością, że pozostaną one bez wpływu na nasze zdrowie w dłuższej perspektywie. Przede wszystkim jednak powinno się dbać o innych. Pożądlenia są nieodłącznym elementem pracy pasieczników. Nie mogą jednak cierpieć postronni ludzie. Pasieka powinna być usytuowana w pewnym oddaleniu od dróg i domostw. Dobrze jest, gdy może to być kilkadziesiąt metrów. Ule należy ustawiać tak, żeby pszczoły miały mnóstwo miejsca na wzbijanie się i lądowanie z cennym ładunkiem. Warto wykupić dobrowolne zbiorcze ubezpieczenie OC. Instrument ten ochroni nas w pewnym stopniu przed konsekwencjami agresji pszczół. Najlepiej jednak zrobić wszystko, by nie trzeba było z niego korzystać.

Pszczelarz powinien także wciąż pogłębiać swoją wiedzę. Pszczelarstwo bowiem jest wciąż jeszcze mało odkryte, niezbadane. Pewnie dlatego tak dynamicznie się zmienia. Pojawiają się nowe kierunki rozwoju, zaskakujące koncepcje i innowacje. W tej sytuacji nieodzowne staje się ciągłe uaktualnianie wiedzy i doskonalenie umiejętności.

 

Drogi Użytkowniku,

Mamy nadzieję, że wiedza zawarta w tym artykule jest pomocna i inspirująca. Zapraszamy Cię do przetestowania e-booka:
„Poradnik Pszczelarski”

Link do książki w wersji elektronicznej (e-book PDF) dostępny jest do pobrania poniżej. Raz jeszcze gorąco zachęcamy Państwa do skorzystania z kursu pszczelarskiego.